„Okultyzm, magia i wróżby”, Hanna i Andrzej Miś - recenzja książki



Osoby zajmujące się szeroko pojętą ezoteryką, jeżeli traktują swój fach poważnie, nigdy nie przestaną się uczyć, mógłbym porównać studiowanie świata metafizycznego do studiów historycznych. W obu przypadkach można wchodzić w coraz to mniejsze niuanse, które okazują się kolejnym drzewem myśli, zagadnień, szczegółów. I tak dalej, i dalej - praktycznie bez końca. Niestety często ezoterycy pomijają literaturę naukową i popularnonaukową tematu, być może z niechęci stawienia czoła krytycznemu punktowi widzenia. I wielka szkoda, bo znajomość nastawienia środowiska naukowego do świata niemierzalnego, pomaga zbudować solidne fundamenty pod dalsze poszukiwania oraz pomaga odsiewać ezo-plewy, których pełny jest Internet.

Książka państwa Misiów została wydana przez Robotniczą Spółdzielnię Wydawniczą „Prasa - Książka - Ruch” i Wydawnictwo „Książka i Wiedza” w 1982 roku w ramach serii wydawniczej „Światopoglądy”.

„(…) okultyzm (…) pogląd (najczęściej zresztą występuje on nie jako jasno i dyskursywnie wyrażona myśl, lecz jako zbiór niejasnych wyobrażeń), wedle którego oprócz ‚tego’, ‚ziemskiego’, ‚przyrodzonego’, ‚naturalnego’, ‚empirycznego’, ‚fizycznego’ itd. świata istnieje jeszcze jakiś ważniejszy i potężniejszy ‚tamten’, ‚nadnaturalny’, ‚nadziemski’, ‚nadprzyrodzony’, ‚ponadempiryczny’ itd. świat. (Cudzysłowy nie są przypadkowe, gdyż znaczenie tych słów jest tutaj nieco odmienne od tego, jakie mają one w języku potocznym).” - opus citatum, s. 6

Książka została wydana na początku lat osiemdziesiątych XX wieku, czyli jeszcze przed erą Internetu, na początku globalizacji i rozumiem, że naturalną rzeczą jest wolniejszy przepływ informacji czterdzieści lat temu, jednak wątpliwym wydaje mi się, że myśli, spostrzeżenia, inspiracje na tematy „ponadempiryczne” nie podlegały dyskursowi w środowisku. Dzisiaj wymiana myśli i poglądów chociażby na fejsbukowych grupach tematycznych jest mało powiedziane - ożywiona. Co do „niejasnych wyobrażeń” to oczywiście istnieje duże prawdopodobieństwo niezrozumienia jakiegoś tematu, jeżeli wie się na jego temat niewiele, rzecz zgoła oczywista. Nie mogę się również zgodzić z epitetami użytymi do określenia tej tajemnicy, czyli nadnaturalny, nadziemski, nadprzyrodzony, ponadempiryczny - zjawiska o których mowa są jak najbardziej naturalne, ziemskie, zgodne z przyrodą oraz odczuwalne empirycznie - ale o tym mam nadzieję napiszę osobny tekst w swoim czasie. Do ostatniego zdania umieszczonego przez autorów jako dygresja nie potrafię się odnieść, ponieważ nie rozumiem o jaką rozbieżność pojęciową chodzi, jeżeli ktoś z czytających ten tekst osób wie, bardzo proszę o komentarz pod recenzją.

„Magia to oparte na okultystycznych poglądach praktyki, zmierzające w mniemaniu ich uczestników do zawładnięcia (w różnej skali i w różnym stopniu) nadprzyrodzonymi siłami i spowodowanie określonej ich interwencji w bieg rzeczy ziemskich i ludzkich. Jeżeli więc ktoś jest wyznawcą magii w jakiejkolwiek jej postaci to tym samym jest okultystą, choćby się tego najbardziej uparcie wypierał. Natomiast (…) nie każdy okultysta musi być zwolennikiem magii.” - opus citatusm, ss. 6-7

Może ciut przekornie zastanawiam się po co ktoś, kto się magią para miałby się wypierać doświadczania „tamtego” świata? Oczywiście jeżeli w perspektywie ma się dokonanie żywota na stosie miałoby to sens, lecz nie w XX wieku.

Odnosząc się do dalszej treści muszę przyznać, że podczas lektury tych 230 stron wielokrotnie zdarzyło mi się odpłynąć myślami, przez co wiele akapitów czytałem po dwa lub trzy razy. Nie jest to wina tego, że tekst jest tak trudny do zrozumienia, bynajmniej - treść przepełniona jest truizmami i powtórzeniami, które wprowadzają czytelnika w tryb zombie. Nie dowiemy się niczego nowego poza to co już wielokrotnie słyszeliśmy w telewizji, podczas rozmów ze znajomymi czy na co sami wpadliśmy jeżeli kiedykolwiek myśleliśmy poważnie na temat ateizmu. Tekst aż wibruje od negatywnego nastawienia autorów do tematu, co ja jako osoba wykształcona na wydziale historycznym uważam za kardynalny błąd w sztuce - jeżeli mam zamiar napisać rzetelną pracę np. na temat religii to chowam w kieszeń to czy wierzę w credo przedmiotu badań, czy uważam to za banialuki. Na początku wspominałem, że autorzy zarzucają okultystom brak miejsca na dyskurs w temacie swoich wierzeń i przekonań, choć de facto to Misiowie nie pozostawiają możliwości na dialog.


Nazwa serii „Światopoglądy” w tym przypadku jest bardzo wymowna, gdyż ciężko jest mi zaklasyfikować tę pozycję jako nawet popularnonaukową - mało tu nauki, odniesienia do niej służą raczej jako potwierdzenie światopoglądu autorów na temat okultyzmu. Nazwa wydawnictwa „Książka i Wiedza” broni się połowicznie, ponieważ faktycznie książka została napisana, ale wiedzy w niej jak na lekarstwo (homeopatyczne).

Nie mam nic do filozofii marksistowskiej (serio!), moje serce jest zdecydowanie po lewej stronie, ale epatowanie poglądami czerwonego brodacza w odniesieniu do każdego przejawu życia duchowego jest efektem braku dopuszczenia do siebie możliwości istnienia innych prądów umysłowych. Z drugiej strony po przeczytaniu notki na Wikipedii na temat wydawnictwa wszystko stało się (jakby) bardziej klarowne:

„Spółdzielnia Wydawniczo-Handlowa „Książka i Wiedza” – polskie wydawnictwo założone w 1948 w Warszawie, utworzone w wyniku połączenia Spółdzielni Wydawniczej „Książka” (utworzonej przez działaczy PPR) i wydawnictwa „Wiedza” (związanego z PPS); (…).Oficyna w czasach PRL była głównym wydawcą literatury marksistowskiej, zarówno autorów współczesnych (ówcześni teoretycy i praktycy marksiści-leniniści-staliniści, np. Józef Stalin, w tym w olbrzymim nakładzie Krótka historia WKP(b)), jak i klasyków marksizmu (Karol Marks, Fryderyk Engels, Włodzimierz Lenin;(…).” - opus citatum, https://pl.wikipedia.org/wiki/Książka_i_Wiedza

Tak czy inaczej książka nadal znajduje się w bibliotekach publicznych, jest ogólnodostępna i przez podlega takim samym prawom krytyki.

Żeby sprawiedliwości stało się zadość muszę przyznać, że jakby obrać treść z ideologicznej osnowy zostałoby kilka faktów, które mogą zainteresować, jednak ich ilość to materiał na maksymalnie 50cio stronicową broszurę kieszonkowego formatu, nie na 230 stron. Są publikacje (również wydane przed 1989 rokiem), które wprowadzają czytelnika w antropologiczne widzenie świata duchowego a nie są pamfletem.

Nie jest to pozycja, którą chcę mieć w swojej domowej biblioteczne, nawet jako literatury krytycznej. Najtrafniej zobrazuje tę lekturę pewien radziecki plakat propagandowy: